środa, 23 grudnia 2015

Last Christmas

Nie dając się skomercjalizować wyłączam radio z wiecznym "Last Christmas" czy "All I Want For Chrismtas Is You" bo jakoś lepiej czuć klimat po swojemu, a Jethro Tull ze świątecznym albumem zdecydowanie temu pomaga...
Chociaż wszystko jeszcze "robi się" i nie jest zapięte na ostatni guzik w tym przedświątecznym szaleństwie, który ogarnia każdego, nawet tych co nie chcą; siłą rzeczy... to robię sobie chwilę oddechu by prawdopodobnie (jak w tytule) po raz ostatni tutaj coś napisać, życzyć wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku...
Na zakończenie odrobina bardzo miłego wspomnienia i choinka, a w klimacie kolęd i pastorałek, jedna z moich ulubionych... Pastorałka bezdrożna...








wtorek, 22 grudnia 2015

Ktoś wyjątkowy :)





Wyjątkowy, bo zaryzykował i z całej reszty dzikich kolegów ufnie podszedł, pozował do zdjęć... a nawet na koniec zaczął ocierać się o nogi domagając się pieszczot :)
Kot w oczach którego widać jakiś smutek... trochę przerażenie, ale też wielkie pragnienie miłości. Nie wiem tylko czy więcej chciałby jej wziąć dla siebie czy komuś ją dać...  a może wzajemna wymiana byłaby najlepszym wyjściem...??


czwartek, 17 grudnia 2015

W to mi graj ...



Co ona ma z tymi gitarami? Ano to, że radość z fotografowania jest dla mnie przeolbrzymia :) Zwłaszcza podczas wydarzeń, gdzie można złapać i zatrzymać najwięcej emocji i mowy ciała; grymasu, szału czy każdego innego scenicznego ruchu... Da się da, tylko trzeba mieć wystarczająco podzielną uwagę by skupić się na każdym detalu, a czasem potrafić go nawet przewidzieć i właśnie wtedy w odpowiednim momencie zrobić pstryk :D 

W to mi graj... zawsze miło mieć chwilę radości z tego co się robi :)


sobota, 12 grudnia 2015

Wróżenie z wnętrzności

"Uśmiechał się, ale niepewnie. Chciał się uśmiechać bez tej niepewności, ale nie potrafił.
Nosił w sobie niepewność, bo zawsze był niegotowy na życie.
Żył jako niegotowy, zawsze o krok z tyłu, musiał wszystko przemyśleć, wypróbować, sprawdzić... zanim zdecydował się to przeżyć.
I teraz tę swoją radość musiał przemyśleć, bo nie był na nią gotowy. Nie było czasu na próbę, a życie bez próby go przerażało. Życie na próbę, miłość na próbę, praca na próbę. Nie zatracał się w życiu, nie potrafił... Był prawie zadowolony, prawie szczęśliwy. Zawsze prawie, zawsze niegotowy... "

Głębokie myśli Szostaka. Uderzające, boleśnie prawdziwe, cudownie odzwierciedlające zewnętrzność wnętrzności. Ruszyło...



środa, 9 grudnia 2015

Indywidualność


Może indywidualność drugiego tkwi jedynie w naszym sposobie postrzegania go i ma niewiele lub nie ma nic wspólnego ze sposobem jego bycia...

Jeśli te słowa okazałyby się prawdziwe to tak naprawdę wszystko co dzieje się wokół nas jest fikcyjne, sztuczne i zakłamane. Jednym słowem smutne... bywa, ale przecież jest mnóstwo takich indywidualności, być może często niedocenionych albo jeszcze nieodkrytych, gdzie wyciągamy na to konkretne wnioski właśnie dzięki patrzeniu przede wszystkim na ich sposób bycia i tylko w tej odwrotnej kolejności upewniamy się, że tak stworzona INDYWIDUALNOŚĆ istnieje, i tylko takiej z całą pewnością możemy być pewni... 
W wielu aspektach życia może się to przejawiać wystarczy tylko uparcie robić swoje i nie poddawać się narzuconym przez otoczenie podobnie wykreowanym upodobaniom czy narzuconym przez większość modom. 
Stwarzanie własnego świata na podstawie własnych odczuć i wartości czyni każdego indywidualnością a silna wola, zdecydowanie i uparte przestrzeganie własnych zasad wzmacnia to co najbardziej wyjątkowe i niepowtarzalne w każdym człowieku...
Od artysty, malarza, marynarza... aż po bezdomnego. Bo tak naprawdę każdy ma prawo być indywidualny... nieprzekreślony, ciekawy i godny poznania :)


Utwór Kingcrow- Lullaby for an innocent oraz prze genialny obraz serbskiego niedawno odkrytego przeze mnie artysty Savica sprawił, że chcę stykać się tylko z takimi ludźmi, którzy będą dla mnie wyznacznikiem, że słowa nie są rzucane na wiatr, to co piękne broni się samo, a wszystko co postrzegamy w innych odnajduje potwierdzenie w tym, kim są naprawdę. Bogami własnego życia ;)


wtorek, 8 grudnia 2015

Lullaby In Winter




When tomorrow comes

All your worrries fly
Hear the lullaby



All will be soft and warm
You will be safe and strong
Hear the lullaby



Can you recall the light?



I know you`re sad because it`s winter
But I can promise you a spring
I know you`re cold, I see you shiver
But I can promise you a spring



Tomorrow`s new
Tomorrow`s warm
Remember, when you`re all alone



I know you`re hurt, I feel it in my heart
But I can promise you a spring
I see you`re down, I see it in your eyes
But I can promise you a spring



wtorek, 17 listopada 2015

Come home Jack...

...Dreszcze mam, dreszcze...

Nieistotne czy jest dobrze czy też źle, bo ona jest zawsze... muzyka.
Ta jest jeszcze bardziej wyjątkowa, bo nieziemsko emocjonalna (stąd dreszcze) progresywna, nazywana muzyką duszy... Pięknie, prawda??
Właściwie to nie mam zamiaru słuchać jej wybitnie głośno dzieląc się nią z otaczającymi mnie ludźmi, a wręcz przeciwnie...
Chcę się nią delektować i kraść grzesznie każdy dźwięk, moment ciszy, uniesienie... Zatopić się i szczególnie upajać tą błogą intymnością tylko sam na sam...


Dzisiaj to z nimi jestem sam na sam - Pendragon. Zamykam oczy i odpływam...
Pewnie słuchając ich na żywo byłoby ciężko zrobić to drugie, bo chciałoby się każdym możliwym zmysłem łapać i zatrzymywać te cudowne chwile, ale coś czuję, że nawet przy największej publiczności, każdy zostałby indywidualnie dotknięty, a nawet zmiażdżony emocjonalnie przekazem... Takie sam na sam, wśród tłumu...

Wielka siła i moc muzyki...  :)



niedziela, 15 listopada 2015

Właśnie baśnie...

Nie umiem pozbierać myśli i ciężko mi złożyć jakiekolwiek zdania, by wyrazić wszystko co zalega w głębi duszy...
Zawsze tutaj było jakoś melancholijnie, ale dzisiaj jest taki dzień, że wszystkie te melancholie połączyły się razem i właśnie dlatego stały się wyjątkowo silne... Chociaż wydawałoby się, że to styczeń został ogłoszony miesiącem najbardziej tragicznym w skutkach, tak ja nienawidzę poddawać się ogólnym, narzuconym przez innych  systemom czy statystykom, bo uważam, że wtedy traci się własną osobowość i charakter. Dla mnie zawsze będzie to listopad... 

Nie jestem nawet pewna czy powinnam pisać co zalega mi w duszy, bo to wszystko jest moje i tylko moje i choćby ktoś mówił, że ma tak samo i rozumie... to nigdy nie będzie czuł podobnie...
Brzydzi mnie brak szczerości, egoizm i taki mały brak wrażliwości na wszystko co mogą czuć inni. Skopanie.
Pewnie jestem hipokrytką, bo sama mam wszystkiego po trochu, ale nie bardzo można z tym wygrać działając tylko w pojedynkę... 

Na pewno nie powinnam pisać co zalega mi w duszy, bo trochę boli, że nastaje czegoś koniec. Dokładnie koniec wszystkiego, co jest fajne. Jeszcze bardziej boli zdanie sobie z tego sprawy, że jest się kimś małym nic nie znaczącym w tym świecie... 

Ostatnio najlepszą terapią na cały świat było zagłębienie się w tym własnym...
Chciałam skończyć to co zaczęłam... ale doszłam do wniosku, że nie zakończę akurat tego obrazka... Bo to byłby koniec. W tym przypadku, kiedy nie jest skończony przemawia, że jest jakaś nadzieja na lepsze wszystko. Na własną interpretację, przyszłość a przede wszystkim na życie...



Sam gubię się w tym wszystkim
Nie myślałem że będzie tak
Muszę pozbierać myśli
Nie myślałem że będzie tak
Żegnaj Mały Książę, to już nie ta baśń
Też sadziłem róże, rośnie inny kwiat
Nie myślałem że będzie tak
Muszę pozbierać myśli
Nie myślałem że będzie tak
Żegnaj Mały Książę, to już nie ta baśń
Też sadziłem róże...




środa, 4 listopada 2015

Stało się...

Oj, no ostatnio chyba blog ten zaczął tracić na jakości...
Nie chodzi nawet o to, że brakuje pomysłów, bo największym problemem (jak zawsze) staje się brak wiary, że dany pomysł może przerodzić się w coś fajnego już gdy się go całkowicie zrealizuje. Podobnie było i w tym przypadku...
Coś sobie wymyśliłam i założyłam, ale gdy byłam w połowie wykonywania uznałam, że to nie jest wystarczająco dobre i... no właśnie co wtedy?
Wtedy odechciewa się działać dalej i w takiej sytuacji niezbędny okazuje się "wujek dobra rada", który albo dobije (tego się spodziewałam), albo zmotywuje...
Zatkało mnie, ale dostałam jednak na tyle pozytywnego kopa motywującego by skończyć to co zaczęłam i nie zniechęcać się początkowymi wątpliwościami...
Wyszło jak wyszło widać poniżej w wielu odsłonach, ale morał z tej historii jest jeden:
Jeśli nie wierzysz w siebie, niech ktoś zrobi to za Ciebie :D







piątek, 9 października 2015

O wszystkim i niczym

Powiało chłodem, więc nawet biedronki szukają ciepła ;)




Grusom - The Journey... mega świetne typy! Polecam ;)



czwartek, 1 października 2015

Smutna nuta...

Jesień kojarzy się zazwyczaj z przemijaniem... (przynajmniej Katarzynie ;) )

Buszując w bibliotece znalazłam coś co od razu mnie zaciekawiło i pojawiła się myśl, że z pewnością poszerzę swoje horyzonty na temat muzyki... a dokładniej na temat artystów ją tworzących... a jeszcze dokładniej dowiem się coś o ich życiu i przyczynie zgonu tak trochę brutalnie rzecz ujmując... bo tytuł książki to "Śmierć artysty" czyli wracając do pierwszego mojego zdania coś na odpowiednią porę roku ;)
Właściwie nie jestem jeszcze w połowie, a już spokojnie mogę stwierdzić, że chociaż są to głównie krótkie streszczenia o wielu twórcach, tak mimo wszystko skutecznie działają, bo przypominają o nich i skłaniają do odświeżenia sobie pamięci, również o stworzonych dziełach w ich często krótkim życiu... o wielkich przebojach nieraz gdzieś zakurzonych przez mijający czas, ale też o utworach o których być może nikt nawet nie miał pojęcia... a są tak piękne, że warte przypomnienia, co też czynię poniżej ;)
Słuchając też tych utworów niesamowitą sprawą jest to, że choć łączy je temat śmierci i umierania... paradoksalnie wywołują różne emocje i sposób odbierania tej przemijalności... Od głębokiej melancholii, przerażającego cierpienia, bólu czy nawet złości wyczuwalnego w głosie lub melodii, bywają lekiem i oczyszczeniem dla przygnębionej duszy albo też są dla niej dobijającą trucizną...

The end, The doors (1967)
St. James Infirmary, Louis Armstrong (1928)
GLOOMY SUNDAY, Billie Holiday (1941)
Johnny remember me, John Leyton (1961)
The Great Gig in the Sky, Pink Floyd (1973)
Ben, Michael Jackson (1972)
Lady D'Arbanville, Cat Stevens (1970)
Honey, Bobby Goldsboro (1968)
Ode to Billie Joe, Bobbie Gentry (1967)
Hey, Joe, Jimi Hendrix (1966)
Seasons in the Sun, Terry Jacks (1974)
I'll be missing You, Puff Daddy (1997)
And when I Die, BS&T (1969)
Die Young, Black Sabbath (1980)
Epitaph, King Crimson (1976)
Knockin' on Heaven's door, Bob Dylan (1973)
Spirit in the Sky, Norman Greenbaum (1970)
The Show Must Go On, Queen (1991)
The Sun ain't Gonna Shine Anymore, Frankie Valli (1966)
This Wheel's of Fire, The Band (1967)
Papa Was a Rollin' Stone, The Temptations (1972)



Piękny jest ten smutny świat... a może jeszcze jakieś jesiennie utwory? ;) 


wtorek, 22 września 2015

Jesień idzie przez park...


... takie nawiązanie do tego co nadchodzi ;) 



A jeśli już przeminie ta dobra strona jesieni i ogrzewające teraz powiewy wiatru zamienią się w chłodne i nieprzyjemne podmuchy, kolorowe liście opadną z drzew, a za oknem zacznie się szarość i nieustanne deszcze... to jedynym lekarstwem, żeby nie wpaść w zły nastrój i jesienną chandrę będzie coś, co ja zapodaję sobie już teraz na zapas ;) 


Coś słodkiego... czyli sernik na zimno... ( w końcu taka pora roku :P ) A co, trzeba być zapobiegliwym... ;)

środa, 9 września 2015

Welcome Home


Przywitałam się szybko Metallicą, a pożegnam jeszcze szybciej moją zakończoną wizją, która przez jakiś czas dręczyła mnie w głowie, ale skutecznie została już uwolniona na kartkę papieru :P
Wciąż próbuję zabić moje najgorsze demony w sobie (brak cierpliwości, lenistwo, niedbalstwo itp, itd...) bo te wszystkie negatywy przeszkadzają w perfekcyjnym zrobieniu dobrego rysunku (i nie tylko, ogólnie komplikują życie...), ale sam fakt zdania sobie z nich sprawy i wielka determinacja aby się z nimi zmierzyć, są początkiem drogi ku lepszemu, prawda?
Przynajmniej tak sobie wmawiam... ;)


środa, 2 września 2015

Ate




Więcej żądasz więcej masz
Taki jest prawdziwy świat
I nie wiem czy to zmienisz
Więcej kochasz więcej dasz
Miłość ktoś zamieni ci w płacz
I tak na całej ziemi

Może lepiej nie wiedzieć że masz tylko siebie
Może lepiej się łudzić że Bóg jest jednym z ludzi
Może lepiej nie wiedzieć że masz tylko siebie
Łatwiej karmić się prawdą że On jest tylko zasnął

Zagubiona w lesie słów
Tak jak dziecko co szuka snu
Płakałam kiedy brakło sił
Serce kiedyś jak ze szkła
Dziś jak hartowana stal
Już nie modlę się
Tylko czasem krzyczę krzyczę

Może lepiej nie wiedzieć że masz tylko siebie
Może lepiej się łudzić że Bóg jest jednym z ludzi
Może lepiej nie wiedzieć że masz tylko siebie
Łatwiej karmić się prawdą że On jest tylko zasnął

Więcej żądasz więcej masz
Więcej kochasz więcej dasz
I tak na całej ziemi
Proszę przytul mocno mnie
I ukołysz przerwany sen
Śniłam o nadziei ...

sobota, 29 sierpnia 2015

Urodziny...

Naprawdę wielki Artysta, mega wrażliwy człowiek i niesamowita inspiracja dla wielu ludzi.
Moje największe odkrycie muzyczne w ograniczonym świecie kilkulatki, która zapamiętała i polubiła go już na amen :) Nie ma chyba takiej osoby, która nie znałaby chociaż jednej z jego piosenek i nie rozpoznawałaby jej po pierwszej nutce dzięki charakterystycznemu głosowi (pozdrowienia mamo! ;) niezależnie jakiego rodzaju muzyki słucha...
Wspominam dzisiaj o nim, bo to bardzo znacząca postać w moim życiu, a dzisiejszy urodzinowy dzień jest taki bardziej optymistyczny do przypomnienia o jego osobie :) Chociaż nikt nie powie mu już tutaj sto lat Michael... bo zachwyca w niebiańskich przestworzach, tak pamieć dzięki temu co po sobie zostawił trwa cały czas :) Dzisiaj szczególnie w moich głośnikach, bo zawsze działał na mnie uspokajająco, poprawiając nastrój i przenosząc w jakby lepszy wymiar rzeczywistości...

MICHAEL JACKSON

I'm starting with the man in the mirror
I'm asking him to change his ways
And no message could have been any clearer
If you wanna make the world a better place
Take a look at yourself, and then make a change...
  
"Man in the mirror"- ulubiona...

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Z przyrodą za pan brat ...









...Maszerować, by uciszyć wspomnienia, które wiercą się niespokojnie, i pragnienia kulące się w grzęzawiskach nerwic. Jednym kopnięciem rozwalić mrowisko uwalniających się popędów. Iść aż do całkowitego rozkładu, stać się marionetką, popsutym pajacykiem z rupieciami, zniszczoną katedrą, zbrojnym bastionem, a potem zapaść się w imperium samego siebie...

"Szaleństwo marszu" Jacques Lanzmann


Breakout tour...

Był ciepły, sierpniowy i sobotni wieczór. Obecni zarówno starsi jak i młodsi... Jedni siedzieli na ławeczkach popijając piwko, drudzy usadowili się luzacko na kostce brukowej, a jeszcze inni po prostu na stojąco wsłuchiwali się w bluesowo- rockowe rytmy wydobywające się ze sceny... 
Właśnie te dźwięki połączyły wszystkich tych ludzi tworząc jakiś taki specyficzny klimat i nastrój :) 
Może większy urok wziął się stad, że było dość kameralnie, bardzo blisko sceny i w przemiłym towarzystwie po prawej i lewej stronie :D 

"Poszłabym za Tobą" czy "Kiedy byłem małym chłopcem" to pewnie te bardziej znane utwory, nawet dla tych mniej wtajemniczonych w twórczość Nalepy, Kubasińskiej oraz całego zespołu Breakout, jakie można było usłyszeć podczas koncertu. Oczywiście z racji przemijającego czasu już niestety w wykonaniu innych muzyków... ale mimo wszystko miłe jest to, że Piotr Nalepa z resztą ekipy nie pozwala umrzeć i wskrzesza pamięć o rodzicach ;)

Na koniec trochę fotek...






wtorek, 18 sierpnia 2015

świat według ...

"Czy w ogóle są szczęśliwi ludzie? Nie, chyba że żyją snem albo zamieszkują sztuczny świat zbudowany przez nich samych lub przez kogoś innego.
Przez jakiś czas karmiłam się optymizmem z piersi pełnych szampana, ssąc sutki z kawioru.
Myślałam, że to było naprawdę i że prawda jest piękna. Ale prawda jest brzydka i wszechobecna, pokrywa całe życie jak brud. Prawda jest taka, że nigdzie nie jest bezpiecznie, nic nie zatrzyma zmian na gorsze, wyścigu szczurów, nieproszonej śmierci - skrzydlatego rydwanu, klaksonów i silników, diabła w zegarze. "

"Ale czyż nie jest ludzką tragedią być reakcjonistą, konserwatystą, zawsze wybierać pewność powszedniego chleba zamiast wzniosłej niepewności zagranicznym smakołyków? "






sobota, 15 sierpnia 2015

I believe I can fly ...









Skwar, żar i podniebne zmagania pilotów, aby jak najlepiej wykonać powierzone im zadanie... 
W skrócie chodziło o to, żeby sobie trafić ;) Na pierwszym zdjęciu widać mniej więcej o co chodzi... 
Pilot musiał tak sterować swoją maszyną, aby przelecieć idealnie między chorągiewkami i dotknąć ziemi w miejscu do tego przeznaczonym :) Wtedy zbierał tam sobie punkty odpowiednie i ostatecznie wygrywał... Wydawałoby się to pewnie banalną sprawą, ale mimo wszystko precyzyjność wykonania tego wszystkiego, komplikowały podmuchy wiatru (zdarzały się) i ogólne chyba brak wyczucia pilotów, bo powiedzmy sobie szczerze, że bywały pewne odchylenia :D

I chociaż mnie jeszcze trochę brakuje, aby sobie podśpiewywać "I believe I can fly" tak oni mogą to robić spokojnie ;) Taka tam refleksja na wieczór :P