Początkowo były pewne obawy, że koncert może zostać nawet odwołany ze względu na "średnie" zainteresowanie tym wydarzeniem, ale na szczęście prawdziwi fani rocka progresywnego pojawili się i z pewnością nie będą tego żałować, tym bardziej, że w moim mieście, zespół kazał czekać na siebie dwadzieścia lat... ( Oby to się więcej nie powtórzyło ! ;)
Nie boję się powiedzieć, że wszyscy wczoraj zebrani to ludzie dojrzali muzycznie, prawdziwi znawcy dobrych dźwięków i osoby nie ulegające uderzającej z każdej strony komercji...( no dobra, może jednak nie wszyscy, ale są na dobrej drodze, by właśnie teraz było inaczej, jednym słowem lepiej :)
Przejdźmy jednak do sedna sprawy :) Collage dał prawie 2 godziny (chyba?!?) super koncertu... Można było usłyszeć najpopularniejsze utwory Heroes cry, Baśnie czy Living in the moonlight, oraz premierę utworu, który ponoć pierwszy raz zabrzmiał w moim mieście ;)
Cóż można powiedzieć więcej? Collage to zdecydowanie światowy poziom...
Nowy wokalista magnetyzuje ze sceny wielką charyzmą i niesamowitymi możliwościami wokalnymi, poza tym tworzy taką magiczną aurę wokół siebie, że spokojnie można nazwać go muzycznym czarodziejem, a jego występy nadzwyczajnym spektaklem artystycznym :)
Taki bajeczny klimat...
Oczywiście należy nie zapominać o reszcie załogi, czyli o instrumentalistach, którzy są totalnie doświadczonymi profesjonalistami i wszyscy wspólnie tworzą wspaniale zgraną grupę :) Przy okazji pokazali, że prócz swojego perfekcjonizmu w muzyce, są prywatnie wyluzowanymi i sympatycznymi ludźmi z niemałym poczuciem humoru :) Szczególnie mam na myśli pana Wojtka ;)
Na koniec powiem tylko tyle: Muzyka w ich wykonaniu to prawdziwa sztuka i artyzm, i cieszę się, że mogłam w tym uczestniczyć i to poczuć... Przenika do duszy na pewno :)
To teraz fotki :
Kto nie był... niech żałuje :P