wtorek, 3 lutego 2015

Dziwoląg...

Oj zabierałam się do tego już od dawna... Myślałam o farbach, później o flamastrach, aż ostatecznie skończyło się na pastelach... ;) (Było najbardziej ekonomicznie :P ) 

Widziałam wcześniej wiele własnoręcznie wykonanych w taki sposób koszulek z ciekawymi motywami i w większości oczywiście prezentowały się bardzo oryginalnie ;)
Postanowiłam więc trochę poeksperymentować i przystąpić do podobnej zabawy... Specjalnie nie chciałam, żeby był tu jakiś profesjonalizm (baa... nawet gdybym chciała to jeszcze mi w tej dziedzinie do tego daleko :P ) dlatego wszystko potraktowałam jak próbę, chcąc wyjaśnić niewiadome, które powstawały w mojej głowie, czyli: 
Jak będą rozprowadzać się pastele na tkaninie? 
Czy nie będą się rozmazywać ? 
I czy przede wszystkim stworzone malowidło będzie trwałe? 
Poszukałam koszulki, która nadaje się bez żadnych wyrzutów sumienia do mojego eksperymentu i teraz po jego wykonaniu, jestem już odrobinę mądrzejsza w kwestii wcześniejszych pytań...
Odpowiedź na pierwszą wątpliwość... pastele rozprowadzają się w miarę dobrze, ale trzeba trochę przyciskać :) Obawy z rozmazywaniem na szczęście się nie sprawdziły, a co do tej trwałości to do końca dalej nie wiem... 

Czy Dziwoląg doczeka więc wiosny?? Okaże się jak zawsze.... w praniu :P 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz