niedziela, 26 kwietnia 2015

z mocą... CLOSTERKELLER ;)

Powiedzmy sobie szczerze, że zawsze kiedy wybieram się do ulubionego klubu na wybrany koncert, mam przekonanie, że nie pożałuje decyzji i będę dobrze się bawić...
Tym razem również nie zawiodłam się na swoim przeczuciu... ale po kolei ;)

Niezbyt duży bar i średnia frekwencja osób sprawiła, że wyjątkowo mocno można było wczuć się w muzykę i stworzony przez Closterkeller klimat.
Tak naprawdę nie można było znaleźć się już bliżej sceny niż ja stałam (niewiele brakowało, a wylądowałabym za perkusją, jednak za mało % i tym samym brak odwagi wybił mi z głowy ten pomysł... nieważne :P )
Koncert trwał ponad dwie godziny (wcześniej publikę rozgrzewał lokalny zespół, krok po kroku dobijający się do muzycznych bram z coraz większym pozytywnym skutkiem)
Muzycy z Closterkeller wychodzili na bisy dwa razy, co samo przez siebie daje do zrozumienia, że wszyscy zebrani "wczuli się" tak jak należy ;)

Nie chcę dużo pisać, tym bardziej, że mam sporo fotek, które same powinny "przemówić" i przedstawić obraz zaistniałej sytuacji, tak więc jak najprędzej przystąpię do prezentacji... :)

Aha... później po koncercie co się działo wiedzą tylko tam obecni... ;) Muzycy dali poznać się jako sympatyczni, wyluzowani z wielkim poczuciem humoru nie-gwiazdorzy  ;) (szczególnie moją myślą zawojował basista :D)
No muszę wspomnieć też o tej najważniejszej... no cóż... czas stanął dla Anji w miejscu, a korona na głowie znaczy tylko jedno ;) Wspomniała, że nie zapomni o tym miejscu i może uwzględni go, gdy ruszą w jesienną trasę...

Pożyjemy, zobaczymy :)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz